Biały gołąb,
Biały gołąb, źródło: pixabay.com

Jak to jest umierać?

Siedząc na kiblu.... zbyt długo siedząc w toalecie można wpaść na najdziwniejsze pomysły i rozważania na świecie. Tak więc dzisiejszy artykuł, choć nie wiem, czy będzie długi i ciekawy, poświęcam śmierci. Zastanawiałem się siedząc na tronie, jak to jest umierać. Czy śmierć boli i jak trudno lub jak łatwo jest umrzeć... pół żartem pół serio rozważania na temat śmierci!

Czy śmierć boli?

Pomijając wypadki, które rzeczywiście są bolesne, czy śmierć boli? Oczywiście urazy ciała, otrucia i zatrucia, wszelkiego rodzaju choroby mogą powodować ból. Nie o to mi jednak chodzi...

Załóżmy, że jesteśmy całkiem zdrowi, ale mimo wszystko umieramy. Nie nagle, ale tak, że serce przestaje nam bić lub jakimś cudem odcinany jest dopływ tlenu do mózgu. Czy śmierć boli? Wielu ludzi w obliczu takiego umierania twierdzi, że właśnie wszystko przestaje boleć i robi się przyjemnie. Ludzie, którzy byli bliscy śmierci i mieli NDE (Near Death Experience), próbują nieraz popoełnić samobójstwo twierdząc, że chcą do tego stanu wrócić. Widzą w nim niebo albo coś innego, ale na pewno jest to w ich - skrzywionym traumą mniemaniu – lepsze od świata doczesnego!

Ja jednak zacząłem się na tym zastanawiać, bo jak już wiecie, za długo siedziałem na klapie. W takich przypadkach odcinany jest prawidłowy dopływ krwi do nóg, które z tego powodu cierpną. Zacząłem się zastanawiać, czy jeśli z jakiegoś powodu moja świadomość – choćby na chwilę – zostałaby przy życiu, a ciało byłoby już w stanie agonalnym to, czy czułbym się podobnie. Rzeczywiście cierpnąca noga jest początkowo przyjemna. Gorzej robi się, kiedy przywróci się do niej dopływ krwi. Boli jak cholera. Czasami dochodzą do tego skurcze mięśni, co nie budzi miłych doznań. Jeśli zatem ktoś przywraca niedoszłego nieboszczyka do życia, to czy jego ciało daje takie same doznania? Domyślam się, że nawet gorsze, dlatego patrząc na pewne analogie, śmierć może wydawać się rzeczywiście lepsza od powrotu do życia. Jest to jednak uczucie złudne i nie należy do niego przywiązywać żadnego filozoficznego znaczenia. Należy je interpretować wyłącznie jako reakcję fizjologiczną organizmu nawet, jeśli pozory każą przypuszczać inaczej. I nie chodzi mi tu o istnienie Boga, bo w niego wierzę. Ale uważam, że dopóki ktoś może być przywrócony do życia, to znaczy, że do końca nie umarł, więc aniołów ani świętych nie zobaczy! To jednak temat na odrębny artykuł. Zajmijmy się śmiercią.

Mam myśli samobójcze – czy warto się zabijać?

Jeśli ktoś ma myśli samobójcze, to bardzo mu współczuje. Z pewnością wydaje się takiej osobie, że wszystko jest bezsensu i nie ma innego wyjścia z sytuacji. Sam doznałem już podobnych uczuć w młodości, ale później okazało się, że warto żyć. Nawet jak problemy wydają się jeszcze gorsze. Myśli samobójcze bowiem są oznaką jakiejś choroby typu depresja lub nawet nierównowagi hormonalnej tak częstej między 15 a 25 rokiem życia!

Mnie do życia – o zgrozo – ostatnio zmotywował pewien mem. Hasło na nim mówiło „Co jeśli Bóg po naszej śmierci spyta się nas, jak było w niebie?” No właśnie.

Dało mi to do myślenia. Księża, kościół, rodzice... wszyscy wciskają nam opowieści o tym, że nagroda czeka nas w raju po śmierci. Ja w to wierze, ale nie wiem, jak jest na pewno. Dlatego uznałem, że grzechem jest marnować dar życia i katować się przesadnie długą pracą, marnować je na pogoń za pieniądzem, kłótnie itd. Cieszy mnie bardziej pogodny dzień, kolory jesieni, padający śnieg itd. Wszystko stało się piękniejsze, jak tylko zmieniło się moje podejście do życia. Owszem trochę załamania też było, kiedy stwierdziłem, że zmarnowałem sporo lat ze swojego, krótkiego czasu na ziemi.

Życie jest bardzo krótkie!

Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że tak naprawdę życie jest bardzo krótkie. To mądrości starych ludzi, którzy mają jakiś żal do siebie albo nostalgię za życiem, które minęło jak jedno mrugnięcie powieki. Mało kto słuchając tych wywodów odnosi je od siebie. Ale to cholernie smutna prawda. Wszyscy od urodzenia umieramy. Dzieciom wydaje się, że są nieśmiertelne, a starość nastąpi za niewyobrażalnie długi czas. Dorośli jeszcze pamiętają te odczucia i zanim się zorientują, że już są na emeryturze, a ich czas się kończy, jest już za późno.

Żyjmy więc pełnią życia, czyńmy dobro, rozsiewajmy nadzieję. To do nas wróci. Nie odkładajmy niczego na później, bo nigdy tego nie zrobimy. Oszczędzajmy, ale nie bądźmy dla siebie i innych skąpcami, bo nigdy tych pieniędzy nie wydamy. Żyjmy normalnie, ale pamiętajmy, że każdy dzień może być tym ostatnim! Powodzenia!